Dzisiaj na warsztatach namówiłem nauczyciela do odpalenia Poloneza o którym wcześniej wspominałem. Udało nam się otworzyć maskę. Nie było akumulatora tak jak sądziłem. Jedyny jakim dysponowaliśmy był akumulator od Bizona bardzo duży
No ale wzięliśmy go podłączyliśmy. Nie było żadnego bezpiecznika, ale nie mieliśmy zamiaru nim jeździć
Silnik za to kręcił. Odkręciliśmy świece iskry były na wszystkich. Więc pozostało nalać trochę paliwa bezpośrednio do filtra powietrza. Bo nie dysponowaliśmy taką ilością żeby nalać do baku
Wsiadłem za kierownicę, a profesor wstrzyknął paliwka. Chwilę kręcenia i zaczął załapywać ale gasnąć. Trochę więcej benzynki i drugie podejście i silnik zapalił. Chodził bardzo równo i ładnie się wkręcał na obroty. Bardzo się z dziwiłem tym bardziej że stał bardzo długi czas. Trochę go przegazowałem zgasiłem i tyle. Niestety jeżeli nie znajdzie się kupiec to Poldek pójdzie na złom.