No to i ja coś napiszę, z praktycznego punktu widzenia, czyli moich doświadczeń i obserwacji.
Stoi sobie biedne renault na mrozie. A mrozy sięgały -20 stopni, dwa razy nieco mniej. A że do szkoły jeżdżę na zmianę z kumplem (tydzień on, tydzień ja) to nie było największego sensu go odpalać. Przyszła sobota, przydałoby się jechać na imprezę
Co prawda, mrozu było wtedy ok. -8 stopni, a autko stało raptem 5 dni, bo któregoś dnia w tygodniu po coś jechałem. Odpalił bez problemu? No pewnie, od razu
Nie mam czasu na codzienne wyciąganie akumulatora, tym bardziej, że jest umieszczony w fajnym miejscu
Co prawda, wymaga to tylko odkręcenia osłony na jednej śrubce (albo są zatrzaski? Nie pamiętam...) i już można go demontować, ale... czy warto? Przy -17 stopniach owszem, zauważyłem, że ciężej kręci, ale to nie tylko wina akumulatora, a rozszerzalności materiałów, gęstości oleju itp. I zawsze, ale to zawsze odpalił, a nie mam zwyczaju go rozgrzewać, oszczędzam paliwo na każdym kroku
Warunek jest tylko jeden: Akumulator MUSI być sprawny! Jeżeli trzeba już go ładować, to albo ładowanie nam nie działa, co trzeba bezzwłocznie naprawić, albo akumulator stracił swoje właściwości, co również kwalifikuje do wymiany. Dlatego doraźne sposoby w zimie nie dają
wielkich rezultatów, zawsze lepiej przed zimą sprawdzić te podzespoły
Marcek napisał(a):W nieocieplanym, ale murowanym garażu znajdującym się w ciągu budynku gospodarczego
Mnie tam w garażu w ciągniku woda przy -5 nie zamarzała
A stał raz 3h na dworze, to od razu gdzieś na dole go chwyciło... To się mówi, ale ściany to zawsze jakaś izolacja jest
Co prawda, ocieplony garaż daje lepsze efekty.